*Laura*
- Hej. - przywitał się Ross, podając ręke Raini.
- Cześć. - odpowiedziała czarnowłosa, odzajemniając gest.
Margaret stała z boku i przyglądała się blondynowi z zaciekawieniem. Czyżby ktoś się zakochał?
- Margaret! Margaret! MARGARET! - krzyknełam, a ta się "przebudziła"
- Co? - zapytała się zamyślona.
- Gucio. Co ty taka zamyślona? - odpowiedziałam pytaniem.
Przez chwile nie odpowiedała, tylko wzurszyła ramionami. Ciszę przerwał Ross, pytając:
- Może pójdziemy na pizze?
- Tak! - pisnełyśmy razem z Raini.
- Ja odpadam. - oznajmiła Merg.
- Szkoda. - weschnełam.
Pożegnaliśmy się z blondynką po czym skierowaliśmy się do pizzeri.
***
- Dobra ta pizza! - rzekłam z pełną buzią.
- Zawsze tutaj przychodze z kumplami. - oświadczył Ross i wziął do ręki butelke pepsi.
- Ej. To moje! - krzyknełam i wszystkie oczy skierowały się na mnie.
- Co tak się patrzycie? - warknął blondyn. Nagle się wszyscy odwrócili się w swoje strony.
Dokończyliśmy pizze, pożegnaliśmy się i każdy poszedł do siebie.
*Ross*
Ta Margaret jest całkiem ładna, ale ja mam dziewczynę. Ech... Postanowiłem się umówić z Maią do kina, a może nie... Dobra zadzwonię. Wyjąłem z kieszeni swojego smartfona i wykręciłem numer do Mai.
*Rozmowa telefoniczna*
M: Halo?
R: Hej kochanie.
M: Hej Ross. Coś chciałeś?
R: Może poszłabyś ze mną do kina?
M: Chętnie, ale nie na horror.
R: Spoko. No to będe po ciebie za godzinę.
M: Dobrze. Kocham cię.
R: - Ja też cię kocham. Pa
M: Pa.
*Koniec rozmowy telefonicznej*
No to za godzinę muszę być pod domem Mai. - pomyślałem.
Po wejściu do posiadłość odrazu pobiegłem do pokoju przygotować się na randkę. Wybrałem świeże ciuchy i z nimi podreptałem do łazienki. Tam rozebrałem się do naga i wskoczyłem pod prysznic. Po 5 minutach wyszłem z niego i wytarłem się ręcznikiem. Po osuszeniu się ubrałem się w naszykowany zestaw. Te wszystkie czynności zajeły mi 15 minut. Miałem jeszcze sporo czasu, więc włączyłem laptopa. Najpierw weszłem na facebook'a, 5 powiadomień i jedno zaproszenie na znajomych. Lecimy dalej. Twitter, też nic ciekawego. Jeszcze została mi poczta. Zalogowałem się na e-mail'a. Nowa wiadomość. Kliknąłem, ale jej zawartość zawaliła, czy to tak można nazwać? Nie wiem.
" Myślisz, że twoja dziewczyna jest taka święta i kochać cię? Hahaha to śmieszne. Dzisiaj zobaczysz, co to znaczy być skrzywdzonym. Pa"
Kto mi to mógł wysłać. Maia raz mnie zdradziła, ale jej wybaczyłem. Czyżby znowu to zrobiła. Chyba nie jesteśmy sobie pisani... I jeszcze coś wspomniał, że zobaczę jak to być skrzywdzonym. Nie rozumiem tego.
***
- Hej kochanie. - przywitała sie ze mną brunetka i pocałowała mnie w usta.
- Cześć. - odpowiedziałam po geście.
- Poczekaj chwileczkę. - powiedziała i na chwilę pobiegła na górę.
Po 5 minutach zeszła na dół i tak mogliśmy wyruszyć do kina. W czasie drogi gadaliśmy (czytaj: Maia) o jakiś sukienkach, że je chce i bla, bla, bla. W pewnej chwili przypomniałem sobie o tej wiadomości. Już nie słuchałem dziewczyny, tylko rozmyślałem. Kto by mógł mnie skrzywdzić? I co ma s tym wspólnego Maia. Nie wiem. Z rozmyśleń wybudził mnie głos wspomnianej dziewczyny.
- Ross! Słuchasz wogule? - zapytała zdenerwowana.
- Nie, przepraszam. - odpowiedziałem "ze skruchą"
- O! Już dobrze. Jesteśmy. - oznajmiła z uśmiechem na twarzy.
Weszliśmy do środka, poszliśmy kupić bilety i po staniu 30 minut w kolejce mogliśmy zmierzać na film.
***
Film ciągnął mi się okropnie długo, a wszystko przez to, że Maia musiała wybrać jakiś typowo ''Babski''
Po skończonym seansie podprowadziłem dziewczynę pod dom i pocałowałem ją w policzek na pożegnanie, co oczywiście odwzajemniła. Do domu wracałem cały czas myśląc o tej głupiej wiadomości, Co ona może do cholery oznaczać?!
Wróciłem do domu ok 22, więc nie musiałem tłumaczyć się mamie gdzie przebywałem, od razu kiedy wszedłem do pokoju udałem się do łazienki gdzie umyłem zęby i ubrałem bokserki, po skończonych czynnościach postanowiłem jeszcze raz sprawdzić E-mail'a, tak dla pewności. Już na wstępie ujrzałem tam widniejącą wiadomość od tego samego ''Anonima.''
'' Pewnie zastanawiasz się co to wszystko znaczy? Spokojnie długo nie musisz. ''
Robi się coraz ciekawiej - powiedziałem sam do siebie kiedy zamykałem laptopa i odkładałem go na biurko, z nadzieją, że w końcu wszystko się wyjaśni położyłem się spać.
*Laura*
- Vanessa! Czy ty chcesz pożegnać się ze swoim życiem?!!- Krzyknęłam do siostry kiedy ta postanowiła zafundować mi pobudkę o 6 nad ranem.
- Laura, naprawdę tego nie chciałam....chociaż? TAK CHCIAŁAM!- odpowiedziała i wybiegła z mojego królestwa.
Trzy światy z nią mam - powiedziała sama do siebie wstając z łóżka i kierując się w stronę drzwi. Już miałam naciskać klamkę kiedy usłyszałam dźwięk sms'a, który przyszedł właśnie na moją komórkę.
___________
Hej wam! Tak wiem rozdziału nie było już dawno, ale tak jak pisałam szukałam osoby do pomocy.
Jak widać znalazłam ją i to właśnie ona napisała większą część rozdziału, od teraz będą one publikowane normalnie.
Pozdrawiamy!
~Suzanne i Ania.

Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3
Fajny:)
OdpowiedzUsuńSuper, super, super!!!!
OdpowiedzUsuńDawajcie szybko next!!!!
Super rozdział :) <3 Jestem bardzo ciekawa, co będzie dalej. Jak będziecie miały wolną chwilę to serdecznie zapraszam do siebie: story-with-ross-lynch.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Weronika <333
Extra *.*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział jak i blog <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że reszta Lynchów przyjadą do LA i będą występować w opowiadaniu :)
Czekam na kolejny ;d