*Ross*
-Tak!- krzyknęła blondynka i wtuliła się we mnie.
Nie wiem czemu to zrobiłem, przy pocałunku nie poczułem tego ''czegoś'', a może mi się zdaję? Tak Ross, na pewno, to jest już twoja dziewczyna, ogarnij się przecież nie chcesz jej urazić. A co jak szukałem tylko pocieszenia?
***
-Laura, nie przejmuj się - pocieszała mnie czarnowłosa.
- Ale jak się nie przejmować? Teraz Margaret będzie TYLKO z nim spędzać czas. A o mnie i o tobie nie pomyślała! - oznajmiłam.
- Lau czy ty czasem nie jesteś zazdrosna? - spytała się.
- Ja o kogo? - zakpiłam.
- No o Ross'a? - powiedziała, a ja wybuchłam śmiechem.
- Hahaha... haha.. co... za... bzdu...ry...hahahahahaha.... hahaha. - rzekłam.
- No ja tam nie wiem. - mruknęła.
Naszą rozmowę przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzałam się w tamtą stronę.
Stała tam Margaret. Była uśmiechnięta od ucha do ucha. Pewnym krokiem dosiadła się do nas. Obdarzyłam ją chłodnym spojrzeniem. Sama nie wiem czemu.
- Hej. - przywitała się.
- Hej. - odpowiedziała jej Raini.
- Hej. - warknęłam. - Wy sobie tu gadajcie, a ja pójdę się przejść.
Wzięłam do ręki torebkę po czym wyszłam. Przy wyjściu założyłam trampki. Gotowa otworzyłam drzwi i po chwili nie było już mnie w domu.
*Margaret*
Zdziwiło mnie zachowanie Laury. Od kiedy jestem z Rossem, jest dla mnie nie miła i ma mnie w dupie. O co jej chodzi?
- O co chodzi Laurze? - zapytałam się
- Nie wiem. - wzruszyła ramionami. - Może ma okres?
- Głupia jesteś. - stwierdziłam.
- No wiem. - zaśmiała się.
- Idziemy na zakupy? - spytałam się po chwili ciszy.
- Nie chce mi się. - jękła.
- A tobie wogóle coś sie chce? - westchnęłam rozbawiona.
- Nie. - odpowiedziała krótko i zaczęła się śmiać, a ja razem z nią.
*Laura*
Chodziłam uliczkami tego cudownego miasta, dlaczego nie robiłam tego wcześniej? Wieczorem wszystko wydaję się takie piękniejsze, tak samo jak piękna była chwila w samotności, każdy takiej potrzebuje. ''Zagłuszanie bólu na jakiś czas sprawia, że powraca ze zdwojoną siłą.'' Ten cytat cały czas chodził mi po głowie. Czyżbym była zakochana? Nie, to nie możliwe, nie teraz. Ale dlaczego tak potraktowałam Margaret, przecież to moja najlepsza przyjaciółka. Laura otrząśnij się w końcu. Z moich głębokich zamyśleń wyrwał mnie dźwięk telefonu, spojrzałam na wyświetlacz gdzie widniał napis: ''Raini''. Jakoś nie chcę mi się odbierać, odrzuciłam połączenie i schowałam telefon z powrotem do kieszeni. Szłam przed siebie dopóki nie zderzyłam się z jakąś osobą.
-Najmocniej przepraszam. - powiedziałam na jednym tchu podnosząc się z ziemi.
-Spokojnie, to drobny wypadek każdemu się może zdarzyć. - po głosie zrozumiałam, że to chłopak.
Spojrzałam na niego, na moje oko miał tyle lat co ja, brązowe włosy i zielone oczy, no po prostu cud, miód, malina, Laura ogar!
-Jestem Nathan, a ty?- uśmiechnął się ciepło, a ja poczułam jak się rumienie.
-Laura- rzekłam krótko.
Miałam się już odezwać, kiedy to znów usłyszałam dźwięk telefonu, tym razem dzwoniła mama, więc musiałam odebrać.
-Halo?
-Laura? O matko jak się martwiłam, Raini powiedziała, że wybiegłaś z domu i nie odbierasz telefonu.
-Przepraszam, za chwilę będę.
-Dobrze, czekam.
-Pa. - rozłączyłam się i odwróciłam w stronę chłopaka, ale już go tam nie było. Szkoda, jak zwykle nie mogę znaleźć sobie kolegi. Miałam wracać do domu, kiedy postanowiłam odwiedzić jeszcze grób mojej babci, zawsze mnie wspierała w trudnych chwilach, jak te. ''Myślisz, że umarli, których kochaliśmy, naprawdę nas opuszczają? Myślisz, że nie przypominamy sobie ich najdokładniej w momentach wielkiego zagrożenia?''
*Ross*
-I co, wiecie już gdzie jest? - Pytałem nerwowo chodzić po pokoju Laury.
-Nie, spokojnie mama do niej dzwoniła zaraz, będzie- rzekła moja dziewczyna, uspokoiłem się i usiadłem na brzegu łóżka.
Raini cały czas pisała z kimś sms'y, Margaret przeglądała jakieś strony z ciuchami, a ja zamartwiałem się jak debil. Kiedy to nagle drzwi do pokoju się otworzyły, a nich stanęła Laura, lekko zmarznięta i zapłakana.
- Co wy tu robicie?- zapytała już na wejściu.
-Czekamy na Ciebie. - odpowiedziała Raini.
-To miłe, ale chciałabym pobyć sama.
-Jak chcesz, chodźmy. - blondynka wstała z krzesła i nadal gapiąc się w ekran telefonu wyszła z pokoju, a za nią czarnowłosa.
-Yyy...nie idziesz za nimi?- zapytała lekko rozkojarzona.
-Płakałaś?
-A co Cię to interesuję? Idź bo Margaret Cię woła- warknęła, wkurzyła mnie tym. Wstałem z łóżka i wyszedłem z pokoju trzaskając drzwiami. O co jej do cholery chodzi?!
***
Przez kolejne dni, tygodnie, miesiące nie widywałem się z brunetką, bo albo byłem gdzieś z Margaret, albo z Margret i Raini, takie z nich przyjaciółki, a nie zauważyłem żeby zainteresowały się Laurą.
-Co tam u Lau?- zapytałem obojętnie przygryzając pizze.
-Nudy, wyjeżdża za kilka dni, a co?- po tych słowach wszystko co miałem w buzi znalazło się na mojej dziewczynie.
____________
Witajcie!
Tak wiem rozdziału nie było bardzo długo, ale sami wiecie, szkoła. Powinnam dodać kolejny rozdział w sobotę ewentualnie niedzielę, zobaczę jak się wyrobię. Mam nadzieję, że będzie choć trochę komentarzy pod tym:)
Pozdrawiam
Suzanne x

Świetny, czekam z niecierpliwością na kolejny. życzę weny ;x
OdpowiedzUsuńi zapraszam do siebie :) http://raura-rossilaura.blogspot.com/
Fantastyczny *.*
OdpowiedzUsuńSuper, ta ostatnia scena jest najlepsza! :D
OdpowiedzUsuńDawaj szybko next!
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next :**